czwartek, 12 stycznia 2017

Klub Dumas - książka która zmieniła moje życie

Okładka filmowa

Książka która zmieniła moje życie. 

Książki się czyta. To raczej oczywiste. Ale niektóre czyta się raz, niektóre dwa. Są książki których się niedoczytuje (z różnych powodów) lub czyta fragmentami (bo tak trzeba). Są też książki które można czytać kilka, kilkanaście, kilkadziesiąt razy, aż do zaczytania.
Są książki które czyta się w normalnym tempie (każdy ma swoje), albo takie które się czyta wolno lub szybko. Są też książki które się pochłania. Są książki które można smakować i takie które się wręcz połyka.
Dla mnie jedną z książek którą zaczytuję, do której wracam i która ma uświęcone miejsce na moim ołtarzu (regał na książki przeczytane) jest Klub Dumas autorstwa Arturo Pereza-Reverte. Tak. To jest książka przez którą wpadła mi do głowy szalona myśl żeby profesjonalnie zająć się książkami (dokładniej ich sprzedażą). Najpierw kilka spoilerów.



Dziewiąte wrota do królestwa cieni. 

Na podstawie Klubu Dumas powstał film Romana Polańskiego "Dziewiąte wrota". Kto nie oglądał w tego pierwszy rzucę kamieniem. Mimo wielu braków, jest to jeden z najlepszych filmów Polańskiego, a jako taki jest jednym z najlepszych filmów w historii kina (nie wiem czy tak obiektywnie znalazł by się w pierwszej setce, ale w mojej jest na pewno). I teraz najważniejsze zdanie tego wpisu: książka jest lepsza od filmu (jak to bywa wcale często, jeśli nie zawsze). I jeżeli ktoś się ze mną nie zgadza, proszę pozbierać swoje zabawki i przenieść się do innej piaskownicy. Tutaj to ja jestem Varo Borją.
O ile "Dziewiąte wrota" to raczej film fantasy, o tyle "Klub..." to kryminał doprawiony szczyptą realizmu magicznego. Nie chciałbym tutaj robić pełnej analizy porównawczej ani wywlekać na światło dzienne wszystkich różnic pomiędzy "Klubem" a "Wrotami" ale nadmienię tylko o dwóch poważnych różnicach. Po pierwsze Polański wyciął cały wątek któremu "Klub Dumas" zawdzięcza swoją nazwę. Po drugie w książce główny bohater nazywa się Lucas Corso, w filmie ma na imię Dean.

Wino Andegaweńskie

Fabuła książki kręci się wokół rękopisu jednego z rozdziałów "Trzech Muszkieterów" autorstwa Aleksandra Dumasa ojca. Łowca książek Lucas Corso dostaje od swojego przyjaciela zlecenie, ma sprawdzić autentyczność rękopisu "Wina andegaweńskiego". Po tajemniczym samobójstwie poprzedniego właściciela rękopisu sprawy zaczynają się komplikować. Przez karty powieści przewijają się osoby występujące wcześniej u Dumasa. Równocześnie Corso przyjmuje drugie zlecenie. Na polecenie milionera Varo Boji ma sprawdzić autentyczność pewnego starodruku o dość mrocznej historii...
I tak: łowca książek - jest, historia z całą masą nawiązań do klasyki literatury - jest, starodruki - są, ironiczne poczucie humoru - jest, przedstawienie (może troszkę przerysowane) środowiska bibliofilskiego - jest. Książka idealna. Napisana lekko i z polotem. Nawet tłumaczenie Łobodzińskiego daje radę (co nie zdarza się często).
 Polecam Klub Dumas również z innych powodów. Ale diabeł tkwi w szczegółach dlatego niech każdy sam sobie przeczyta tą książkę i sam ją oceni. 


Dziękuję za uwagę. Następny wpis będzie o psach (wprowadzam ruch wahadłowy we wpisach), tym razem o Mastifach.



Brak komentarzy:

Prześlij komentarz